Rejs "Perły Atlantyku"

Nastał czas pożegania z Marokiem. Nasz statek ruszył na południowy – zachód, aby powitać tajemniczą wyspę Lanzarote. Lanzarote to najbardziej wysunieta na wschód wyspa archipelagu Wysp Kanaryjskich. Jej główną atrakcją są wygasłe wulkany, na których obszarze mieści się Park Narodowy Timanfaya. Krajobraz parku jest przedziwny, zimny, księżycowy. Naszą przewodniczką była pani Ewa, która już od 12 lat mieszka w tym „kosmicznym" miejscu. Zwiedzanie parku możliwe jest jedynie autokarem po wytyczonych drogach, ponieważ cały teren jest pod ścisłą ochroną i zabroniene jest stąpanie po wygasłej lawie, nie mówiąc już o zabieraniu pamiątkowych kamyczków z wyspy ; ). Oprócz wycieczki objazdowej, pani Ewa zabrała nas na prezentację zjawisk termicznych, oraz do winnic La Geria, gdzie zmęczeni zwiedzaniem udaliśmy się na degustację znakomitego wina. Ponieważ humory nam dopisywały powróciliśmy na statek z nastawieniem na dobrą zabawę. Kolejny dzień był dniem na morzu, więc można było zaszaleć ; ). I tak się stało.

Jak wiadmo statki wycieczkowe oferują wiele atrakcji. Od rozmaitych konkursów, wieczornego show w teatrze, koncertów, dyskoteki, po kursy taneczne i kulinarne. Jednym słowem - wieczór należał do nas. Po smacznej kolacji, udaliśmy się na wieczorne show, następnie na pyszne drinki do ulubionego przez nas polaków baru Randez Vous, a potem na taneczne szaleństwo w dyskotece. Dzień na morzu był zdecydowanie tym czego potrzebowaliśmy. Relaks, relaks i jeszcze raz relaks. Słońce – wiatr - basen. Naprawdę można było wypocząć : ), zwłaszcza, że kolejnym portem była Lizbona...

Zdjęcia (6)

Komentarze (0)